sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 4




[Wojtek]

Wpadłeś na pierwsze piętro z prędkością światła i jak w zwolnionym tempie widziałeś jak Aśka omal nie runęła jak długa na marmurową posadzkę. Doskoczyłeś do niej ratując ją z opresji i chwyciłeś jak księżniczkę. Zadzwoniłeś do drzwi jej mieszkania by ostatecznie późno zorientować się, że nikogo w nim nie ma. Nie namyślając się zbyt długo, otworzyłeś szybkim ruchem drzwi swojego królestwa i zamknąłeś je noga z głośnym hukiem.

Wiedziałeś, że ujdziesz tym na zboczeńca, ale rozsunąłeś zamek sukienki, która według ciebie powodowała zbędny ucisk. Nie spodziewałeś się jednak tego, że kreacja zsunie się po jej zgrabnym ciele. Teraz miałeś możliwość podziwiania jej w niemal całej okazałości. Poczułaś jak rumieniec wpływa na twoja twarz. Szybko położyłeś ja na rozścielonym łóżku i delikatnie przykryłeś. Uchyliłeś okno by dostarczyć jej świeżego powietrza, a przy okazji tez sobie. Poczłapałeś do lodówki i chwyciłeś znajdująca się tam butelkę z wodą.

No Włodarczyk! Teraz to już cię weźmie za totalnego kretyna, zboczeńca, starego pedryla nie umiejącego trzymać swoich żądz na boku! Przecież to oczywiste, że ona ci się cholernie podoba i nie możesz zaprzeczyć. Jutro czeka cię piekło, wiec wysil swoje dwie ostatnie szare komórki i zacznij działać kretynie!

Z tym postanowieniem wróciłeś by po raz ostatni tego wieczoru do swojej sypialni i obserwowałeś jej anielsko piękną, śpiąca twarz. Wiedziałeś, że na dzisiaj jesteś wyeksmitowany ze swojego łóżka więc ruszyłeś w stronę kanapy. Pościeliłeś sobie i położyłeś się wygodnie. Miejsce na twojej klatce piersiowej zajęła Kreska, która wyczuwała twój podły nastrój i chciała cię pocieszyć. Uśmiechnąłeś się mimowolnie i podrapałeś kotkę po głowie. Już po chwili oboje udaliście się w objęcia Morfeusza.

Obudziły cię promienie słońca wpadające przez okno. Przeciągając się poszedłeś do kuchni i zaparzyłeś sobie kawy. Zupełnie przegapiając to co masz na sobie poszedłeś obudzić wciąż śpiącą Joannę.

Nie mogąc się powstrzymać, odgarnąłeś zbłąkany kosmyk z jej twarzy i zacząłeś gładzic ją po policzku. Odskoczyłeś wystraszony gdy zaczęła się niespokojnie wiercić. Przybrałeś na twarz swój figlarny uśmiech i czekałeś na dalszy rozwój wydarzeń. Prawdą jednak było to, że omal serce nie wyskoczyło ci z piersi ze strachu. Jak zaczarowany obserwowałeś jej przeciągające się ciało.

Chwilę tę jednak przerwało jej zdezorientowane spojrzenie i momentalne zakrycie się kołdrą. To by było na tyle z pokazu. Przyjrzałeś się jej dokładnie. Widać było, że usilnie nad czymś myśli. Zasłoniła twarz dłońmi, a ty dopiero po chwili zorientowałeś się, że jesteś w samych dresach, które luźno spoczywały na twoich biodrach.

Stanąłeś jak wryty kiedy twoja towarzyszka postanowiła wstać i stanęła przed tobą przybrana jedynie w komplet bielizny z czarnej koronki. Co prawdo wczoraj miałeś okazję do tego by móc zerknąć, ale wolałeś nie igrać z ogniem.

- Fiu fiu fiu – gwizdnąłeś z uznaniem, co Aśka zbyła morderczym spojrzeniem.

- Włodarczyk! Nie gap się jakbyś zobaczył smaczny kąsek tylko lepiej daj mi jakąś koszulkę, bo mi zimno! – warknęła w twoja stronę.

Uniosłeś ręce w geście obrony i podałeś jej koszulę, którą wczoraj nosiłeś. Była pod ręką. A poza tym chciałeś mieć chociaż jej cząstkę przy sobie. Nie mogąc się powstrzymać cmoknąłeś ją lekko w policzek na „dzień dobry” ale spotkałeś się z wzrokiem bazyliszka. Nie chcąc się narażać na zbędne wydatki w postaci lekarza, wyszedłeś w celu zrobienia jakiegoś śniadania.

Chwile potem w twoim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Będąc dobrym gospodarzem przerwałeś krojenie warzyw na sałatkę i otworzyłeś drzwi. Twoim oczom ukazała się dosyć atrakcyjna blondynka. Pewnie Andrzej zabajerował jakąś dziewczynę i podał jej twój adres.

- Hej! Jest Aśka? – przywitała się i wepchała się do mieszkania.

- Ciebie też miło poznać – odparłeś zdziwiony, ale ona już gdzieś zniknęła.

Z sypialni usłyszałeś cichy śmiech. Jak idiota stałeś pod drzwiami, a wychodząca osoba omal cię nimi nie zabiła. No a któż to był? Aśka! Sprawnie cię wyminęła i ruszyła w stronę twojej łazienki. Jakby mieszkała tu od dawna. Idąc tym tropem, postanowiłeś zanieść jej ręczniki. Wszedłeś w momencie kiedy zaczęła rozpinać koszulę. Położyłeś ręcznik na pralce i  wyszedłeś zanim zostałeś trafiony w głowę bodajże żelem pod prysznic.

Wróciłeś do kuchni w celu dokończenia śniadania i ewentualnego zaparzenia kawy. Zaraz potem dołączyła do ciebie blondynka. Przedstawiła ci się jako Aneta i zaproponowała pomoc. Przyjąłeś ją z chęcią i niedługo potem nakrywaliście do stołu.

Pogrążyłeś się w rozmowie z Anetą. Była ogarniętą dziewczyną i od razu niemal zauważyła, że czujesz miętę do jej przyjaciółki. Chcąc czy tez nie musiałeś przytaknąć.

- A ty co tam tak stoisz? – zawołała blondynka w stronę drzwi – Kawa ci stygnie.

Kamińska niechętnie podeszła i zajęła miejsce tuż obok ciebie. Odruchowa objąłeś ja ręką w pasie. Jednak gdy tylko zauważyłeś, że jej dłoń zaciska się mocniej na nożu momentalnie ją puściłeś.

Porozmawialiście jeszcze chwilę, ale dziewczyny postanowiły się już zbierać. Odprowadziłeś je do drzwi i posprzątałeś po śniadaniu.

Chwile potem do twojego mieszkania ponownie zawitał Andrew i siłą usadził cię na kanapie w salonie.

- No stary! Opowiadaj jak było! Kocica pokazała pazurki? – pytał rozemocjonowany

- Pokazała. Ale nie w tej dziedzinie co trzeba…

Tu postanowiłeś streścić Andrzejowi cały bieg wydarzeń jakie miały do tej pory miejsce. Nie musiałeś chyba wspominać, że środkowy nie mógł się przestać śmiać z twojej „głupoty”

- Stary! Czy ty się do przodków cofasz?! W podryw na człowieka pierwotnego się bawisz? – nadal bawiła go ta sytuacja.

- A czy ja wyglądam jak jakiś australopitek czy inny tam jaskiniowiec? Andrzeju… Jeszcze nie zacząłem chodzić z maczuga po mieście i nie podarowałem jej padliny, więc w tamtych czasach i tak byłbym spisany na straty….

- „Jeszcze” – słowo klucz

- Patrzcie państwa, jaki żartowniś… Aż dziw, że jeszcze nie masz dziewczyny

- Prawda? Też się zastanawiam dlaczego…?

- Może dlatego, że jesteś głupszy niż przeciętny kartofel?!

- Jak możesz ignorować moje dobre intencje? – spytał płaczliwym głosem – To ja ci tu z sercem na dłoni, a ty mnie zlewasz jak Cupković Heinen’a!*

Musiałeś ochłonąć. I przy okazji pójść na zakupy. Dlatego też postanowiłeś iść na zakupy. Tylko czy to aby na pewno był dobry pomysł?

*Nawiązanie do poprzedniego sezonu +ligi, kiedy to Konstantin Cupković grał w  aktualnej Łuczniczce Bydgoszcz i trenował go Vital Heinen

No jak tam misiaczki? podobało wam się?
Jak myślicie co wydarzy się na zakupach?
Standardowo zapraszam za tydzień! ;*
Hachiko


sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 3




[Wojtek]

Oczami wielkości spodków i rozdziawioną buzią, wpatrywałeś się w Joannę, którą miałeś na wyciągnięcie ręki. Nie docierały nawet do ciebie uwagi trenera, który wzrokiem dawał ci do zrozumienia, że potem da ci nieźle popalić za niewykonanie polecenia.

- Asia? – wyrwało ci się.

No to ładnie. Nie dość, że wyglądasz jak sfrustrowany seksualnie samiec, który ślini się na widok ładnej panny, to jeszcze głupku czujesz się jak cholerny zboczeniec! Dlaczego jej widok tak na ciebie działa?! I jak to możliwe, że zawsze się przy niej kompromitujesz?! – zrugałeś się w myślach.

- Wojtek? – usłyszałeś jej cichy głos, a potem wskoczyła ci na ręce.

Zupełnie się tego po niej nie spodziewałeś. Z tego wszystkiego trudno ci było utrzymać równowagę i epicko wylądowaliście na parkiecie. Cała drużyna oraz mężczyzna, który towarzyszył Aśce wybuchnęli śmiechem. Trener posyłał w twoja stronę ostrzegające spojrzenia, a prezes klubu stał i patrzył zaskoczony całą ta sceną. Wiedziałeś, że po wyjściu gości będziesz miał piekło. Postanowiłeś jednak cieszyć się chwilą i jak na faceta przystało zamknąłeś dziewczynę w swoich ramionach.

Gianni postanowił zakończyć chwilę twojej chwały i brutalnie zdzielił cię podkładką po głowie. Pomasowałeś obolałe miejsce i przeprosiłeś Kamińską, za scenę przed chwilą. Prawdą było to, że Gianni bardzo cię cenił i widział w tobie potencjał, dlatego też częściej niż inni byłeś wzywany na „dywanik” i zawsze po skończonym meczu miałeś wywód z serii „Co Włodarczyk robi ŹLE”. Z jednej strony dawało ci to silnego kopa aby ciężej pracować, a z drugiej było to męczące, ponieważ nigdy nie mogłeś swobodnie wyjść z treningu.

Oboje wstaliście. Dziewczyna udała się gdzieś, a ty zgodnie z poleceniem poszedłeś do trenera. Solidnie ci się oberwało. Jednak nie ma co się dziwić? Zasłużyłeś sobie za łączenie życia prywatnego z zawodowym, czego nigdy dotąd nie robiłeś.

Zmarnowany wróciłeś do domu. Trzasnąłeś drzwiami by za chwile ponownie je otworzyć, ponieważ ktoś namiętnie się do nich dobijał. Zamaszyście je otworzyłeś by po chwili do mieszkania wparował Andrzej W.

- Włodi! Staruchu! Nic nie robisz tylko w domu siedzisz! Ruszaj dupę! Idziemy się rozerwać! – stwierdził na „dzień dobry” i otworzył twoja szafę.

- Co ty robisz? – spytałeś bardzo inteligentnie.

- Szukam Narni… No co tak stoisz jakbyś na zbawienie czekał?! Jazda pod prysznic! Przebierz się w to! – poinstruował cię i włożył ci do rąk ubrania, które przygotował.

Nie wiesz o co mu chodziło, ale wolałeś nie zapierać się rękami i nogami, bo i tak nie wyszedłbyś na tym najlepiej. Posłusznie udałeś się do łazienki i wziąłeś prysznic.

Wróciłeś przebrany w czarne dopasowane spodnie i czarną koszulę, której rękawy podwinąłeś do łokci, a białe Nike dodały kontrastu. Postawiłeś włosy na żel i byłeś gotowy do wyjścia. Teraz pozostało ci czekać na Wronę, który również postanowił się odświeżyć.

O dłuższego czasu siedzieliście w klubie. Andrzej świetnie się bawił będąc w centrum uwagi, a ty namiętnie spławiałeś klejące się do ciebie panny. Miałeś wielką ochotę wyjść z pomieszczenia i zakopać się w czeluściach twojej kołdry.
Siedziałeś samotnie w loży i sączyłeś gin z tonikiem. Chciałeś się odstresować po tych wszystkich treningach. Musiałeś przyznać, że miałeś świetny widok na parkiet. Wpatrywałeś się w ludzi poruszających się w rytm muzyki. Tylko jedna osoba zwróciła twoją uwagę. Jej zmysłowy taniec wręcz pobudzał wyobraźnię do pracy. Każdy mężczyzna, ty również, rozbierał ją wzrokiem. Nie namyślając się zbyt długo - dołączyłeś do niej, a „Goodbye to yesterday” idealnie komponowało się z waszymi ruchami. Dominowałeś. I to ci się podobało. Na wers „My love was never gonna be enough”, w drugim refrenie, skierowałeś jej ciało ku ziemi. Działając pod wpływem nagłego impulsu złączyłeś wasze usta, a wasze języki zaczęły walczyć o dominację. Wokół was zaroiło się od oklasków, a ty postanowiłeś podsycić atmosferę, wplatając rękę w jej gęste włosy. Na zakończenie wziąłeś partnerkę na ręce i wyszedłeś z klubu.

Była lekka niczym piórko. Z bólem postawiłeś ją na chodniku, po czym spojrzałeś jej w twarz. Zamarłeś. Wiedziałeś co za chwilę nastąpi. Z pokorą przyjąłeś siarczystego policzka od Kamińskiej. Plułeś sobie w brodę za to co się właśnie stało. W pierwszej chwili nie pobiegłeś za nią. Miało prawo być zła... Nawet wściekła!

- Wojtek, idioto! Czy ty jesteś jakimś debilem?! - nawrzeszczałeś na siebie w myślach i ruszyłeś za Aśką.

[Aśka]

Wróciłaś, wzięłaś prysznic i przebrałaś się. Twój wujek, miał dla ciebie niespodziankę. Podekscytowana czekałaś aż zabierze cię w TO miejsce.

Tym miejscem okazała się Cuprum Arena. Udałaś się do gabinetu prezesa i po wyczerpującej rozmowie na temat siatkówki dostałaś posadę grafika i fotografa drużyny. Zostałaś przedstawiona sportowcom, swoja droga razem z Włodarczykiem daliście niezły popis, i sztabowi, a na sam koniec otrzymałaś swój sprzęt.

Po wyjściu z biura Dariusza Biernata, którego twój wujek znał bardzo dobrze, uściskałaś swojego opiekuna.

Podekscytowana wróciłaś do domu. Jak się później okazało, tam również czekał na ciebie „prezent”, w postaci Anety we własnej osobie. Przyjaciółka bardzo się za tobą stęskniła, dlatego postanowiła cię odwiedzić. Jako swoje zadośćuczynienie musiałaś się zgodzić na wspólny wypad do klubu. Nie chciało ci się ruszać tyłka z domu, ale widząc zbolała minę przyjaciółki, przystałaś na to.

Pozwoliłaś by wybrała ci strój. Chwilę potem okręcałaś się wokół własnej osi w czarnej rozłożystej sukience z koronką na spódnicy. Dostałaś nakaz ubrania szpilek, któremu gwałtownie zaprzeczyłaś. Nienawidziłaś tych butów i do tej pory nie umiesz na nich chodzić. Założyłaś swoje niezawodne, białe Converse. Zrobiłaś makijaż i podkręciłaś włosy. Byłyście gotowe.

Aneta wmusiła w ciebie kolejnego drinka. Chciała abyś się dobrze bawiła, ale zamiast tego twoje myśli krążyły wokół pewnego przyjmującego. Opamiętałaś się jednak, gdy usłyszałaś swoja ulubioną piosenkę. Niemalże biegiem ruszyłaś na parkiet. Dałaś się ponieść rytmowi i już po chwili poczułaś, że ktoś do ciebie dołączył. Byłaś zdziwiona jego zdecydowaniem. Zwykle to ty prowadziłaś. Jednak podobała ci się taka miła odmiana…
W pewnym momencie poczułaś jak ”lecisz” ku ziemi. Przestraszona rozdziawiłaś usta, co oprawca wykorzystał i złączył wasze usta w pocałunku. Odruchowo odwzajemniłaś pieszczotę. Nie mogłaś uwierzyć w to co robisz! Twój pierwszy pocałunek przeżyłaś z typem, którego nie znasz! Po chwili usłyszałaś oklaski i poczułaś chłód nocnego powietrza.

Ktoś odstawił cię na ziemię. Wreszcie mogłaś zobaczyć twarz tego bezmyślnego idioty! Uniosłaś głowę, a twoje serce omal nie wyskoczyło ci z piersi. Nie mogłaś uwierzyć, że byłby zdolny do czegoś takiego! Nie mogło już być gorzej. Zamachnęłaś się i z głośnym plaskiem twoja ręka odbiła się na policzku Włodarczyka.

Szybkim krokiem ruszyłaś do domu. Pod mieszkaniem zaczęły ci się robić mroczki przed oczami. Teraz?! Wiedziałaś, że anemia daje o sobie znać. Chciałaś się podeprzeć o drzwi, ale twój umysł ogarnęła ciemność.

Hej! Cześć! I Czołem! :D
Przybyłam do was z nowym rozdziałem i dedykacją specjalnie dla Wiktorii A <3
Wiktorio, moja Wiktorio- gdyby nie TY nadal byłabym marudzącym burito, twierdzącym, że bohaterowie nie mają do czego podensić xD

Jak wam się podobało? ^^
Jak myślicie? Co będzie dalej?

Pozdrawiam i do zobaczenia  za tydzień! :*
Hachiko



sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 2





[Aśka]

Jak gdyby nigdy nic, siedziałaś sobie w biurze, czekając aż ktoś cię zmieni. A to, że akurat nikt się nie zjawiał postanowiłaś wykorzystać do gry w pasjansa na starym komputerze PC. Szło ci nawet całkiem nieźle. Ale oczywiście, nie dane było ci dokończyć gry, gdyż ktoś zapragnął odwiedzić twoje królestwo. Niechętnie podniosłaś wzrok na intruza, którym okazał się nikt inny jak… Wojtek Włodarczyk?!

Zerwałaś się z miejsca i w biegu zaczęłaś szukać czystej kartki papieru. Boże! Włodarczyk… TEN WŁODARCZYK! Ze Skry! Ten, który przeniósł się do Lubina! Cała się trzęsąc podeszłaś do siatkarza i poprosiłaś o podpis.

Widząc, że na jego ramieniu spoczywa Kreska – największy rozrabiaka w schronisku- mimowolnie się zaśmiałaś. Uzgodniliście wszelkie formalności i pomogłaś mężczyźnie w zakupach. Sama je z reszta zaproponowałaś. Było to szalone z twojej strony. Nigdy, ale to nigdy nie byłaś otwarta w stosunku do ludzi. A tu proszę takie małe zaskoczenie.

Po owocnej wycieczce do pobliskiego zoologicznego odwiozłaś nowego znajomego do domu. Jakim zaskoczeniem było dla ciebie, to że jesteście sąsiadami. Uświadomiłaś Wojtka o twoich inspekcjach, które w połowie były wymówką by ponownie go spotkać.

Czułaś się przy nim dobrze. Wierzyłaś, że będziecie najlepszymi przyjaciółmi. Jednak coś cię do niego ciągnęło. Nie miałaś pojęcia co. Aneta pewnie nazwałaby to „siłą miłości”, ale nigdy nie miałaś chłopaka i byłaś nowa w tym wszystkim.

Następnego dnia, do głowy wpadł ci fenomenalny pomysł! Postanowiłaś zadbać o swoja formę i codziennie rano biegać po kilka kilometrów. Byłaś pewna, że w ten sposób zapomnisz o wszystkich swoich wątpliwościach. Przebrałaś się w strój ku temu przeznaczony, czyli luźny T-Shirt opadający na ramię w odcieniu grafitu i czarne dopasowane dresy. Szybko zawiązałaś swoje niezastąpione Nike do biegania i powoli przekręcałaś klucz w zamku.

Zbiegłaś po schodach w pośpiechu zakładając słuchawki na uszy i puszczając swoją ulubiona playlistę. Potruchtałaś do parku gdy tylko rozpoznałaś takty „Ktoś Nowy” zespołu Video. Byłaś wielka fanką alternatywnego rocka. Niestety w domu nie mogłaś go puszczać podczas obecności rodziców, gdyż namiętnie krytykowali twój gust muzyczny.

Dobiegłaś do pobliskiego drzewa i zaczęłaś się rozciągać. W parku nie było żywej duszy, więc nie musiałaś się obawiać natrętnych i pożądliwych spojrzeń w twoja stronę. Co jak co, ale według ciebie, mężczyźni są nieokrzesanym gatunkiem, któremu zależy tylko na przyjemności i rozmnażaniu.
Aneta nie podzielała twojego zdania. Sama żyła w szczęśliwym związku z Izą i nic nie zanosiło się by kiedykolwiek zerwały. Usilnie starały się znaleźć ci faceta, a później narzekały, że masz za wygórowane ambicje. W ogóle nie chciały zrozumieć, że TY czekasz na TEGO jedynego, na całe życie…

Pobiegłaś dalej, nie spodziewając się tego co za chwilę nastąpi…


[Wojtek]

Cicho zamknąłeś za sobą drzwi żeby nie przestraszyć Kreski, która teraz przechadzała się po nowym mieszkaniu. Zacząłeś rozmyślać o Aśce. Zaskoczyła cię jej propozycja, ale musiałbyś być albo idiotą albo gejem żeby zastanawiać się nad odpowiedzią.

Wspólne zakupy okazały się strzałem w dziesiątkę. Dowiedziałeś się czegoś o niej. Może nie za dużo, ale byłeś bardzo zadowolony z tego obrotu spraw.

Wieczorem usiadłeś na parapecie i spoglądając przez okno na miasto, zacząłeś rozmyślać. Zacząłeś się zastanawiać: Jak to by było wam razem? Czy aby na pewno to ta jedyna? Czy zrozumie twoją pasję i zaakceptuje „drugą” kobietę w waszym wspólnym życiu?

Ten temat był dla ciebie idealny do refleksji. Nawet nie zauważyłeś tego, że Kreska już od dawna smacznie śpi na twoich na kolanach. Rozczulił cię ten widok. Wyjątkowo pozwoliłeś jej spać w swoim łóżku., by przyzwyczaiła się do otoczenia. Również postanowiłeś już się kłaść. Już po chwili zapadłeś w nic nie zmącony sen.

Nad ranem, jak zawsze, przebrałeś się w dresy i pobiegłeś do pobliskiego parku. Co jak co, ale formę musisz trzymać. W końcu za niedługo Puchar Świata, a ty spodziewasz się powołania do kadry. Rozmawiałeś o tym ze Stephane’m i masz na to nikłą nadzieję.

Biegałeś dłużej niż zazwyczaj, a nie czułeś w ogóle zmęczenia. Zamyślony nie zwracałeś na nic uwagi. Ocknąłeś się dopiero wtedy, kiedy na kogoś wpadłeś. Jak w zwolnionym tempie widziałeś, jak jakaś dziewczyna jest bliska spotkania z chodnikiem. W ogóle nie myśląc, wiedząc że wiele w tej chwili nie zdziałasz, chwyciłeś ja za przegub i pociągnąłeś w swoim kierunku. Odruchowo zamknąłeś ją w swoich ramionach. Dopiero po chwili spojrzałeś kto to… Natychmiast odskoczyłeś od Aśki i cały czerwony zacząłeś ją przepraszać. Nie chciałeś tego. A może chciałeś? Przecież o niej myślałeś… Nie mogłeś się tego wyprzeć.

Dziewczyna zapewniła cię, że wszystko z nią w porządku i nie musisz się martwić. Po wspólnym joggingu wróciliście razem do domu. Jednak po szybkim prysznicu musiałeś się szybko zbierać na trening.

Nakarmiłeś Kreskę i wypadłeś z mieszkania jak burza. Na szczęście udało ci się dotrzeć w miarę na czas. Jednak trener był bardzo wymagający i chciał abyście byli pięć minut przed ustalona godziną. Nie tolerował jak przychodziliście „na styk”, więc za karę musiałeś biegać dziesięć kółek więcej niż inni…

Po owocnej rozgrzewce mieliście zacząć trenować wystawę, jednak prezes klubu przerwał wam te czynność. Kazał wam ustawić się w szeregu i ogarnąć trochę, widząc wasze zmęczone i spocone ciała. Niechętnie wykonaliście rozkaz. Twoim oczom ukazał się rosły mężczyzna w średnim wieku i młoda kobieta. Dopiero po chwili zorientowałeś się kto to był…

Cześć Misiaczki :D
Po wspaniałym meczu Cuprumu z MKS'em Będzin przybyłam z nowym rozdzialikiem xD
Jak myślicie? Jak to dalej się potoczy?
Kto przybył i w jakim celu?
To już za tydzień! :)
 P.S Rozdziały będą się pojawiały co sobotę :)
P.S.2 Dziękuję za wcześniejsze komentarze i zachęcam do dalszych xD
Przyjemnej soboty (a w zasadzie jej końca xD) Wam wszystkim ^^
Hachiko




środa, 11 listopada 2015

Rozdział 1


[Aśka]

Opierając się o drzwi swojego samochodu, czekałaś aż twój wujek raczy przyjść i pomóc z bagażami. Co prawda, twoje wujostwo nie mieszkało wysoko, bo na pierwszym piętrze, ale nie uśmiechało ci się tachać tylu toreb na raz. Na dworze było duszno, co skutkowało tym, że ubrania przykleiły się do ciebie na dobre.

W końcu doczekałaś się mężczyzny w średnim wieku. Po chwili twoje bagaże były bezpieczne w twoim nowym pokoju, a ty siedziałaś teraz w salonie popijając herbatę i zajadając się domowej roboty sernikiem. Uwielbiałaś przebywać w ich towarzystwie. Jednak do tego czasu twoi rodzice umiejętnie zabraniali ci z nimi kontaktu.

Po pewnym czasie dopadło cię znużenie. Przeprosiłaś swoich opiekunów i udałaś się do łazienki. Odkręciłaś gorącą wodę i wmasowałaś w ciało miętowy żel pod prysznic, który przyjemnie drażnił twoje nozdrza. Po przyjemnym prysznicu, udałaś się do swojej sypialni w barwach lawendy i delikatnej szarości, która idealnie komponowała się z czekoladowymi meblami. Szybko położyłaś się pod puchową pościelą i udałaś się w objęcia Morfeusza.

Spałaś dłużej niż zazwyczaj, a mimo to nadal byłaś niewyspana. Udałaś się do kuchni w celu spożycia jakiegoś śniadania. Bartosz – twój wujek od dawna był w pracy, natomiast twoja ciotka – Ela, była kierownikiem schroniska dla zwierząt. Ku twojemu zaskoczeniu postanowiła cię za sobą dzisiaj zabrać. Nawet dobrze się złożyło, bo miałaś zamiar zacząć szukać pracy. W końcu nie mogłaś wiecznie u nich mieszkać i żyć na ich koszt.
Pogoda was dzisiaj nie rozpieszczała, więc koszula w czarno-czerwona kratę i czarne rurki były idealnym zestawem do pomocy w schronisku. Włosy związałaś w luźnego koczka, by ci nie przeszkadzały i podkreśliłaś rzęsy tuszem. Wsiadłyście do samochodu i odjechałyście.

Na miejscu przywitała was wesoła banda. Nie mogłaś przepędzić od siebie tych wszystkich rozszczekanych i łaszących się mordek. Widok ich smutnych spojrzeń, aż łapał za serce. Gdybyś mogła to wzięłabyś je wszystkie…


[Wojtek]

Samotne – od tak teraz określasz swoje życie. Wcześniej to chociaż Kłos albo Wrona na film czy też browara przyszli, a teraz nic! Z tego wszystkiego, aż zapragnąłeś mieć kota. Przynajmniej będziesz miał do kogoś gębę otworzyć.

Tak też się stało. Wyczytałeś w Internecie, że niedaleko twojego miejsca zamieszkania znajduję się małe schronisko. Złapałeś kluczyki do „Julianny” i zbiegłeś po schodach na parking. Odpaliłeś w biegu silnik i ruszyłeś.

Po kilku minutach byłeś na miejscu. Zacząłeś się rozglądać po boksach. Twoim oczom ukazała się trójkolorowa kotka. Z tabliczki informacyjnej wyczytałeś, że wabi się Kreska. Wiedziałeś, że już jest twoja, gdy wyskoczyła z boksu wprost w twoje ramiona. Poszedłeś z nią do biura, by uzgodnić wszystkie formalności.

Tam spotkała cię największa niespodzianka. Widocznie Bóg dał ci jeszcze jedną szansę i miałeś nadzieję, że jej nie zepsujesz jak poprzednim razem. Otóż za biurkiem siedziała ta sama brunetka, którą kilka dni temu widziałeś na stacji benzynowej. Zawołałeś ją cicho. Uniosła głowę znad jakiś papierów, a ty zatonąłeś w głębi jej oczu.

Zupełnie nie wiesz dlaczego, ale dziewczyna zaczęła krzątać się w popłochu, wyraźnie czegoś szukając. Nagle chwyciła czystą kartkę papieru z długopisem, by po chwili móc poprosić cię o autograf. Było to dla ciebie dużym zaskoczeniem. Większość tego miasta nawet nie wiedziała, że przeprowadziłeś się dopiero tydzień temu, a dopiero to KIM jesteś. Posłałeś jej swój firmowy uśmiech, który miał sprawić, że zmiękną jej kolana. Zamiast tego zaczęła się śmiać, a ty zdezorientowany rozejrzałeś się po pomieszczeniu. Dopiero po chwili zauważyłeś, że Kreska siedzi ci na ramieniu jak rasowa papuga. Uśmiechnąłeś się pod nosem i złorzyłes parafkę na jej kartce. Zdjąłeś rozrabiakę z ramienia i podpisałeś umowę adopcji i wpłaciłeś należną sumę na konto.

Dziewczyna była tak miła, że zaproponowała ci podwózkę i wspólne zakupy dla Kreski. Byłbyś głupcem, gdybyś nie skorzystał z takiej okazji…

Aśka- bo tak nazywała się owa brunetka, pomogła ci doprać odpowiednią karmę, zabawki, kuwetę i żwirek. Jeszcze nigdy nie bawiłeś się tak dobrze na zakupach. Zmęczeni, ale szczęśliwi, wróciliście do domu. Jak się później okazało, byliście sąsiadami. Ten sam blok, to samo piętro. Aśka uprzedziła cię, że możesz się jej spodziewać w każdej chwili, ponieważ jest wyznaczona do inspekcji czy aby na pewno Kreska dobrze się chowa. Byłeś zadowolony z takiego obrotu spraw. Kto wie? Może ta znajomość przerodzi się w coś więcej niż przyjaźń?

Cześć Miśki! :D
Dzisiaj króciótko, bo dużo nauki T-T
Mam cichą nadzieję, że wam się podobało xD
Nawet jeśli nie, to proszę by w komentarzu napisać CO, a ja postaram się to poprawić ^^
Miłej środy życzę wam wszystkim :)

Hachiko

niedziela, 8 listopada 2015

Prolog






Niestety nadszedł dzień twojej przeprowadzki do Lubina. Ciężko było żegnać ci się z Bełchatowem, kumplami z drużyny oraz sztabem, z którymi spędziłeś dwa sezony swojej siatkarskiej kariery.

Firma do przeprowadzek, zabrała już twoje rzeczy do nowego mieszkania. Teraz nie pozostało ci nic innego jak wsiąść na swoją czarną R1 i odjechać. Pamiętasz jak kupiłeś ją zaraz po zdobyciu Mistrzostwa Austrii. Za wszelką cenę musiałeś ją mieć i udało ci się to. Stojąc na parkingu przed blokiem, po raz kolejny żegnałeś się z Kłosem i Wroną, twoimi najlepszymi kumplami. Bez nich treningi nie będą takie same…

Założyłeś kask i wsiadłeś na „Juliannę”. Ostatni raz spojrzałeś w lusterka i aż łza zakręciła ci się w oku. Byłeś uczuciowym typem i raczej jak dotąd nie udało się tego wyzbyć. Ruszyłeś z piskiem opon, zmierzając ku lepszej przyszłości.

Miałeś nadzieję, że wrócisz jeszcze do podłódzkiego miasta. Kto wie? Może z dziewczyną? W końcu masz 24 lata, a twoja matka wciąż suszy ci głowę, że chce poznać swoją przyszłą synową i już nie może doczekać się uroczych wnucząt… No ale co mogłeś z tym faktem zrobić? Dotychczas twoje związki kończyły się fiaskiem, ponieważ większość dziewczyn leciała na twoją kasę, a gdy jakimś cudem udało ci się odwzajemnić to uczucie, brak czasu i życie w rozjazdach uniemożliwiło na rozwinięcie się tejże znajomości.

Zatrzymałeś się na stacji benzynowej. Musiałeś nakarmić swoją „dziewczynkę” i uzupełnić poziom kofeiny we krwi. Stojąc w kolejce do kasy zobaczyłeś krzątającą się przy regałach drobną brunetkę. Na oko, miała może osiemnaście lat. Zaintrygowała cię jej postać. Przecież w tak młodym wieku powinna się wyszaleć, a nie pracować na nocnej zmianie. Widocznie musiała mieć swoje powody…

Ocknąłeś się ze swoich rozmyślań, gdy usłyszałeś jej słaby głos, wołający o podejście do następnej kasy. Nawet nie sądziłeś, że twoje ciało tak szybko zareaguje na tą komendę. Jej zielone oczy przyciągały cię niczym magnez. Cholernie chciałeś ja bliżej poznać, ale nie mogłeś zdobyć się na żadne słowa…

- Sto pięćdziesiąt złotych dwadzieścia osiem groszy – przerwała twoje rozmyślania – płatność kartą czy gotówką?

- Kartą – odparłeś zaskoczony drżeniem twojego głosu.

Oszołomiony jej zmęczonym wyglądem, ponownie usiadłeś na swoim cudeńku i ruszyłeś w nieznane.

­­­…

Czułaś się wykończona. Kierowniczka bardzo cię doceniła i przez cały tydzień miałaś tyrać nocki w zastępstwie za Magdę, która siedziała na L4. Wszystko byłoby ładnie, piękne gdyby nie to, że musiałaś się użerać z Kaśką – najbardziej irytującą osobą w załodze, która aktualnie nie mogła sobie poradzić z olbrzymią kolejką do kasy. Odłożyłaś mycie regału z napojami na później i ponownie zalogowałaś się do serwera. Poprosiłaś o podejście do kasy następną osobę, by spokojnie wrócić do poprzedniego zajęcia.

Zauważyłaś, że klient był bardzo wysoki. Zupełnie nie wiesz czemu, ale zaciekawiła cię jego osoba. Chciałaś mu się dokładniej przyjrzeć, ale uniemożliwiał ci to kask, który w dalszym ciągu spoczywał na jego głowie. Po dokonaniu transakcji, mężczyzna opuścił pomieszczenie szybkim krokiem. Byłaś zawiedziona, że nie udało ci się z nim dłużej porozmawiać.

Po obsłużeniu pozostałych klientów, wróciłaś do sprzątania. Blisko pierwszej w nocy, wreszcie mogłaś pozwolić sobie na chwilę przerwy. Niedawno zdawałaś na uniwerek i właśnie dzisiaj miały być wyniki rekrutacji.

Szybko poszłaś na zaplecze po swojego smartphone zalogowałaś się na maila. To co tam zobaczyłaś wprawiło cię w zachwyt i zadumę. Otóż dostałaś się na studia informatyczne do Lubina. Do Lubina?- przeszło ci przez myśl. Przecież to kawałek drogi od twojego rodzinnego miasta. Jednak cieszyłaś się bardzo z tego powodu, ponieważ mogłaś w końcu opuścić nachalnych rodziców, którzy kazali ci być najlepszą we wszystkim. Spełniłaś ich oczekiwania, co odbiło się na twoim zdrowiu. Anemia i przemęczenie ostro dawały o sobie znać, szczególnie wtedy, kiedy nie mogłaś sobie na to pozwolić.

Po skończonej zmianie, wsiadłaś do swojego golfa, którego pieszczotliwie nazywałaś „Gucio” i pojechałaś się spakować. Rodziców nie było w domu. W sumie, nie dziwiło cię to ani trochę. Byli pracoholikami i wymagali tego samego od ciebie. Zostawiłaś im na kuchennym stole list o twojej decyzji i schowałaś swoje bagaże do samochodu. Teraz nie pozostało ci nic innego jak pojechać do swojej najlepszej przyjaciółki – Anety.

Razem z Anetą traktowałyście się jak siostry. Byłyście nierozłączne. Do czasu… Aneta znalazła sobie dziewczynę, ale znajdowała dla ciebie czas, kiedy tylko potrzebowałaś. Tak. Twoja najlepsza przyjaciółka była homoseksualistką i nie przeszkadzało ci to.

Wasze rozstanie obfitowało we łzy. Obie zapewne będziecie bardzo tęsknić. Nacisnęłaś klakson, jako ostatni znak pożegnania i odjechałaś do swojej chrzestnej, u której będziesz tymczasowo pomieszkiwać dopóki nie znajdziesz sobie jakiegoś lokum i z którą miałaś ograniczony kontakt przez swoich rodziców.

Hej to znowu ja! :D
Jak wam się wydaje? Jak nasza urocza dwójeczka się spotka?
Kochane/ Kochani, uprzejmie was proszę o komentarze xD
 Komentujesz = Motywujesz <3
Hachiko



Bohaterowie





Joanna Kamińska (19 l.)
Dziewczyna, która mimo młodego wieku została doświadczona przez życie.
Czy dorywcza praca na stacji benzynowej, a potem wyjazd na studia odmieni jej życie?

Dzień i noc
Jestem zawsze po Twojej stronie
Bo wiem na pewno
Moja miłość jest prawdziwa , a uczucia szczere
Więc próbuje
Nie musisz pytać mnie dlaczego
Bo wiem że to prawa
Wciąż jestem w Tobie zakochana



Wojciech Włodarczyk (24 l.)
Siatkarz. Marzy by rozwinąć się zawodowo.
Czy w nowym klubie znajdzie ku temu okazję?

Całe moje życie 
stałaś przy mnie,
kiedy nikt inny nie był za mną.
Wszystkie te światła 
nie mogą mnie oślepić.
Z Twoją miłością nikt nie może mnie pokonać



Aneta Jankowska (19 l.)
Przyjaciółka Aśki, którą traktuje jak rodzona siostrę.
Homoseksualistka.
Czy przeprowadzka Aśki, zmieni coś w jej życiu?

Powiedz mi, czy zabiłabyś, aby ocalić życie?
Powiedz mi, czy zabiłabyś, aby udowodnić swoją rację?
Zniszcz, zniszcz, spal, niech to wszystko spłonie
Ten huragan wciąga nas wszystkich pod ziemię

Hej wam wszystkim!
Z tej strony Hachiko, którą zapewne kojarzycie z Bełchatowskich Lovestory ;)
To moje nowe dziecko ^^
Jak widać, będzie to historia Wojtka i Aśki :D
Mam nadzieję, że przypadnie wam ona do gustu! :D

Hachiko