sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 11

Jestem szczęśliwy, ponieważ
Jesteś przy mnie i mogę na Ciebie patrzeć, ale...
Gdybym mógł Cię całować aż do utraty tchu,
Tulić i splatać aż będziemy tacy mokrzy,
Że zaczniemy się kleić.
Wtedy byłbym jeszcze szczęśliwszy...
To jest moja wymarzona sytuacja...

[Wojtek]

Obudziłeś się z niemiłosiernym bólem głowy. W myślach przeklinałeś swoja głupotę, że doprowadziłeś się do takiego stanu. Nakryłeś głowę kołdrą i postanowiłeś kontynuować wędrówkę po krainie Morfeusza, jednak uniemożliwił ci to nagły trzask naczyń. Zerwałeś się z łóżka i pędząc na łeb na szyję zjawiłeś się w kuchni.

Z nieskrywanym zdziwieniem obserwowałeś krzątającą się po pomieszczeniu drobną blondynkę, przyodzianą jedynie w twoja koszulkę, zmiatającą odłamki szkła z podłogi. Wojtek! Czy ty aby NA PEWNO czegoś wczoraj nie odjebałeś?! A jeżeli tak, to w jakim stopniu zażenowania?! I CZY ABY NA PEWNO NIE ZACIĄGNĄŁEŚ TEJ BIEDNEJ I NICZEGO NIEŚWIADOMEJ DZIEWCZYNY PROSTO DO ŁÓŻKA!?

W dalszym ciągu bijąc się z własnymi myślami, bacznie przyglądałeś się nowej znajomej. Zauważyłeś, że przygotowała obfite śniadanie, a w tej chwili nastawiała wodę na kawę. Gdy wszystko było już gotowe, zaszczyciła cię chłodnym spojrzeniem błękitnych tęczówek. Z trudem przełknąłeś gulę znajdującą się w twoim gardle. Coś ci mówiło, że ta dziewczyna tak łatwo nie zniknie z twojego życia…

Posłałeś jej swój najlepszy uśmiech. Dopiero po chwili do ciebie dotarło, że mogła to uznać za ponowny flirt, oczywiście jeżeli zaciągnąłeś ją do łóżka.

- Będziesz tam tak stał i zęby suszył czy może łaskawie ruszysz swoje cztery litery i usiądziesz przy tym cholernym meblu zwanym stołem? – zaskoczyła cię swoją gwałtownością.

Posłusznie usiadłeś przy stole i chwyciłeś kubek z parującym napojem. Wgryzłeś się w pełnoziarnistego tosta i ze zdziwieniem musiałeś stwierdzić, że był jadalny. Nie wyczułeś tam też żadnych oznak trucizny. Dziewczyna również się dosiadła i nawiązała się między wami luźna rozmowa. Dowiedziałeś się, że nic nie zrobiłeś Dominice – tak nazywała się owa blondynka – no może oprócz zwrócenia zawartości żołądka na jej bluzkę. To właśnie z tego powodu miała na sobie jedną z twoich koszulek. Zażenowany całą tą sytuacją oddałeś dziewczynie twoje odzienie na własność i obiecałeś uprać jej wczorajsze okrycie wierzchnie.

Dalej swobodnie rozmawialiście gdy nagle rozległo się donośne pukanie do drzwi. Nikogo o tak wczesnej porze się nie spodziewając poszedłeś sprawdzić, kto się tak dobija. Jednym ruchem otworzyłeś drzwi i zastałeś tam chyba najbardziej znienawidzoną przez ciebie osobę…

- Jest Dominika? – zapytał ten sam mężczyzna, który wczoraj bezkarnie całował Aśkę na twoich oczach.

- A Pan w sprawie? – odpowiedziałeś oschle.

- Eskortować siostrę do domu?

- O! Braciszku! Już jesteś? – zza zakrętu wyłoniła się sylwetka Dominiki.

W tej samej chwili u podnóża schodów pojawiła się Aśka. Szybko zmaterializowała się przed drzwiami twojego mieszkania i posłała ci smutne spojrzenie widząc inną kobietę u twego boku.

- Michał? – zapytała nagle

- Aśka? – wyrwało ci się

- Dominika? – kontynuował chłopak

- Wojtek? – dołączyła się do tej elokwentnej wymiany poglądów blondynka.

No i wtedy się zaczęło…
[Mateusz]

Od samego początku wiedziałeś, że ten wypad do klubu będzie obfitował w nieprzyjemności. Przeczuwałeś to od momentu, w którym zakończyłeś rozmowę z Włodarczykiem. Niestety, ale miałeś rację…

Odprowadziłeś zalanego w trupa siatkarza z jego nową towarzyszką. Ze zdziwieniem obserwowałeś jak Aśka zamyka drzwi wejściowe do mieszkania swojego wujostwa. Widocznie musiała ich odwiedzić i trochę się zasiedziała. Przywitała się z całą waszą trójką i niepewnie spojrzała w twoją stronę. Już wtedy wiedziałeś co ma na myśli. Rzuciłeś przyjmującego na łóżko i wyszedłeś z Kamińską. Wprosiłeś się do niej na ciepłą herbatę i chwilę pogawędki.

Miałeś dość ciągłej zmiany tematu kiedy zaczynałeś rozmowę o Wojtku. Brunetka była widocznie poddenerwowana całą sytuacją ,a jak się domyśliłeś nie ułatwiałeś jej tym sprawy.

W końcu nie wytrzymałeś. Musiałeś zainterweniować! Nie mogłeś patrzeć jak ta dwójka idiotów rani siebie każdego dnia od nowa coraz to bardziej.

- Aśka…. Porozmawiaj z nim – wydusiłeś to w końcu. Bolało cię to, ale w końcu robisz dobry uczynek.
- Z kim?

- Nie udawaj, że nie wiesz o kogo chodzi!

- Mati! Ja nie mam z nim o czym rozmawiać! Ma inną, nie rozumiesz?!

- Nie, nie rozumiem! Do cholery! Jak tak nie będziecie się do siebie odzywać to ja wam kurewskiego powodzenia życzę!

- Ale powiedz mi czemu mam z nim porozmawiać? Czemu aż tak bardzo ci na tym do cholery zależy?!

- Bo cię kocham! Nie rozumiesz?! Zależy mi na tobie, więc nie mogę patrzeć na to jak stronisz od własnego szczęścia!!!

Spojrzałeś na nią. Na jej twarzy dostrzegłeś zaskoczenie i strach. Sam w sumie nie spodziewałeś się po sobie takiego wyznania, ale co się stało to się nie odstanie. Nie wytrzymałeś tego. Podszedłeś do niej, a Aśka skuliła się w sobie. Doskonale wiedziałeś co to oznacza. Przez ostatni czas bardzo się do siebie zbliżyliście, jednak nie miałeś co marzyć aby bardziej pogłębić tą relację. Nachyliłeś się. Wasze usta dzieliły jedynie milimetry. Już miałeś zasmakować jej delikatnych warg, kiedy coś cię powstrzymało. Doskonale wiedziałeś co to było…

Gwałtownie się od niej odsunąłeś. Wyrzuty sumienia i świadomość, że przez ciebie cierpi byłby nie do wytrzymania. Odwróciłeś się do niej plecami i wybiegłeś z jej mieszkania. Momentalnie znalazłeś się na dworze.

Usiadłeś na pobliskiej ławce i po raz kolejny odrzuciłeś połączenie od drobnej brunetki. Doskonale wie, że to NIE DO CIEBIE powinna wydzwaniać. Doskonale to wiedziała. Boże! Dlaczego wtedy zrezygnowałeś?! Mogłeś ją pocałować! Znienawidziłaby cię i byłoby po wszystkim!

Mateusz… Jesteś takim idiotą!
_______________
Hello! It's me!
Jak wam się spodobało?
Sprostałam oczekiwaniom? xD
Na kolejną porcję wrażeń zapraszam za tydzień ♥
Hachiko

sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 10


[Asia]

Chyba nie musisz wspominać, że nie spodziewałaś się takiego obrotu spraw. Michał rzeczywiście był przystojnym facetem, ale nie sądziłaś, że wasza znajomość przeniesie się na ten „etap”. Odruchowo odwzajemniłaś pieszczotę, ale nie poczułaś tych „motyli w brzuchu”. Do takiego stanu poprzez spojrzenie potrafiła cię doprowadzić tylko jedna osoba. Tak, ON. Jednak przez twoją dumę nie mogłaś, a może też nie chciałaś tego przyznać? No Aśka! Ogarnij się! Nawet ślepy by się zorientował, że coś do niego czujesz! Tylko dlaczego wciąż uciekasz?

Wróciłaś do mieszkania. Cicho zamknęłaś za sobą drzwi by po chwili się po nich zsunąć. Usiadłaś na ziemi i schowałaś twarz w dłoniach. Nawet nie wiesz kiedy, ale zaczęłaś płakać. Nigdy do tej pory cos takiego ci się nie przytrafiło… Widocznie zawsze musi być ten pierwszy raz.

Po jakimś czasie postanowiłaś się ogarnąć. Weszłaś do łazienki i przestraszyłaś się swojego własnego odbicia. Tusz rozmazany na policzkach i opuchnięte oczy od łez. Wyglądałaś jak panda! A może jak królik? Chwyciłaś waciki i pośpiesznymi ruchami ścierałaś maskarę z twarzy. Nie dane było ci się jednak długo cieszyć normalnym wyglądem. Pod powiekami znowu zgromadziły ci się łzy. Dlaczego musisz być aż tak beznadziejna w te klocki?!

Jedynym rozsądnym pomysłem jaki ci przyszedł do głowy było udanie się pod prysznic po raz kolejny i odwołać obiad u wujostwa. Tuż po szybkiej kąpieli chwyciłaś ze telefon i wybrałaś odpowiedni numer. Nie czekałaś długo gdyż po drugim… no może trzecim sygnale usłyszałaś głos ciotki. Starałaś jej się jakoś racjonalnie wytłumaczyć, ale nie dawała za wygraną… W końcu zgodziłaś się przyjść…

Niepewnie stanęłaś przed drzwiami mieszkania numer 2. Drżącą ręką nacisnęłaś dzwonek. Modliłaś się w duchu aby zabrzmiał on jak najciszej bo nie miałaś zamiaru stanąć z Wojtkiem twarzą w twarz. Nie mogłaś patrzeć na samą siebie a co dopiero na niego… Odskoczyłaś wystraszona gdy tylko zobaczyłaś otwierające się drzwi. Twoja ciotka posłała ci pytające spojrzenie, ale zbyłaś je nerwowym uśmiechem. Czy to aby na pewno dobry pomysł, żeby dzisiaj tu przychodzić?

Mimo iż na początku byłaś sceptycznie nastawiona żeby dzisiaj tu przyjść to jednak cieszyłaś się, że to zrobiłaś. Gospodyni mieszkania widząc, że coś cię trapi siłą wyciągnęła z ciebie wszelakie informacje. Była świetnym psychologiem. Tuż po zwierzeniach na duszy ci się zrobiło tak jakby lżej. W końcu… Czasu cofnąć nie możesz, ale błędy zawsze możesz naprawić!

Zerknęłaś na zegarek wiszący nad telewizorem. Nie mogłaś uwierzyć, że już było tak późno. Szybko zebrałaś swoje manatki i pożegnałaś się z właścicielami mieszkania. Właśnie zamykałaś za sobą drzwi kiedy usłyszałaś dobrze ci znane głosy. Już wkrótce twoim oczom ukazał się Włodarczyk bełkoczący coś do Maliny, który sprawnie eskortował go do domu. Zauważyłaś również, że za nimi szła dosyć atrakcyjna blondynka. Dziewczyna posłała ci niepewne spojrzenie i zaraz spuściła głowę. Przywitałaś się z nimi wszystkimi skinieniem głowy. Mateusz nakazał ci ruchem ręki poczekać tu na siebie i wyciągnął z kieszeni przyjmującego klucze do mieszkania. Szybko otworzył drzwi i zniknął w czeluściach mieszkania….

Już po chwili Malinowski zmaterializował się tuż obok ciebie twierdząc, że kobiecie nie wypada samej tak późno wracać do domu. Zgodziłaś się z nikłym uśmiechem. Co jak co, ale Matiego traktowałaś jak najlepszego przyjaciela… On jako jedyny znosił jak do tej pory wszystkie twoje humory i akceptował każdą jak dotąd podjętą przez ciebie decyzję.
Wyszliście z bloku i skierowaliście kroki ku dobrze wam znanej już ulicy Marszałkowskiej. Wyczuwałaś, że coś trapi chłopaka. Właśnie w tej chwili zdałaś sobie sprawę, że ta rozmowa będzie naprawdę długa i nieprzyjemna dla was obojga…

[Wojtek]

Widok całującej się Aśki z zupełnie obcym mężczyzną dogłębnie tobą wstrząsnął. Całe szczęście, że właśnie w tej chwili otrzymałeś zamówione piwo, bo pewnie nie przeżyłbyś tej sytuacji na trzeźwo. Po kilku minutach dołączyli do ciebie: Mateusz Malinowski i Adam Michalski. Miałeś gdzieś to, że Malina również interesował się brunetką. Po prostu miałeś ochotę porządnie się schlać i zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Najlepiej od samego początku waszej znajomości… Tylko czy aby na pewno  alkohol to umożliwiał?

Chmielowy trunek znudził ci się po kilku kuflach dlatego też postanowiłeś zamawiać drinki. Byłeś już zdecydowanie na bani, ale wlewałeś w siebie coraz to więcej alkoholu. Chciałeś zapomnieć… Tylko dlaczego ci to nie wychodziło? Dlaczego miałeś ten znienawidzony przez siebie obraz tuż przed twoimi oczami?
Wstałeś gwałtownie. To był błąd. Bardzo duży błąd. Zakręciło ci się w głowie i zebrało na wymioty… Już wiedziałeś, że osiągnąłeś apogeum picia. Poczekałeś chwile by utrzymać równowagę, a gdy tylko ci się to udało obrałeś kierunek: DOM.

Nie spodziewałeś się tylko jednej… No może dwóch rzeczy… Mianowicie: Nagle przed tobą wyrosła dziewczyna. Dość atrakcyjna (klik). Jako wolny strzelec postanowiłeś ją jakoś zabajerować żeby choć na chwilę zapomnieć o problemach. Zapomniałeś tylko, że nie byłeś w stanie względnej trzeźwości i gdy tylko zrobiło ci się niedobrze, zwróciłeś cały swój dotychczasowy dobytek żołądka na bluzkę tejże oto niczego nieświadomej niewiasty.

Dziewczyna pisnęła przerażona i zdegustowana twoim zachowaniem. Machinalnie tuż obok was zmaterializował się Mateusz i zaczął namiętnie przepraszać dziewczynę. Przekonał ja jakoś do opuszczenia klubu w waszym jakże normalnym towarzystwie i udaliście się w kierunku twojego mieszkania.

Gdyby nie Malinowski, który podtrzymywał cię i jako tako robił za twojego GPS’a i ostrzegał to przed hydrantem, latarnią, ławką, krzakiem, koszem, a nawet drzewem… zapewne usnąłbyś na środku chodnika albo na jakiejś ławce. Byłeś zdziwiony tym, że  nowo poznana towarzyszka szła tuż za wami…

Weszliście, a w zasadzie zostałeś wniesiony do swojego bloku a potem mieszkania. Coś tam mówiłeś Malinie… Chyba mu dziękowałeś… Zresztą…. Nie pamiętasz… Nawet nie zorientowałeś się, że Aśka jest tam obecna i zobaczyła do jakiego stanu się doprowadziłeś…

Walnąłeś się na łózko w swojej sypialni. Odkąd tylko przyłożyłeś swoją głowę do poduszki wiedziałeś, że ranek nie będzie należał do najlepszych i najprzyjemniejszych…

I miałeś rację…

__________________________________
Hejo!
Jak tam Mordeczki?
Podobało wam się?A może jednak nie? ;o
No i jak wg was to będzie dalej wyglądało?
Przy okazji... trzymamy kciuki za naszych szczypiornistów!
Do zobaczenia za tydzień ;*
Hachiko





sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 9



Niech ktoś zadzwoni po lekarza, złapie mnie i powie

Miłość to choroba, uzależnienie, przedawkowanie

Czas mija i nie mogę dłużej tego kontrolować

Powoli zatracam się w niej coraz bardziej...

EXO – „Overdose”


[Asia]

Korzystając z okazji, że Włodarczyk wyjechał do Arłamowa na zgrupowanie postanowiłaś poszukać swojego własnego kąta. Udało ci się wynająć małą kawalerkę w pobliżu uczelni. Szybko się spakowałaś i zaraz po podpisaniu umowy wynajmu wprowadziłaś się. Co jak co, ale nie chciałaś narażać przyjmującego na twój widok po ostatnim wydarzeniu. Nadal pracowałaś jako fotograf Cuprumu i śledziłaś reprezentacyjne postępy naszych orzełków.

Wygrana przez nich Memoriału bardzo się na tobie odbiła. Nadal pamiętasz jak sąsiedzi wzywali policje, ponieważ myśleli że jesteś zarzynana żywcem. Przeprosiłaś wtedy wszystkich za tak nagły atak i powróciłaś do swoich zajęć. Niepokoiła cię dyspozycja Wojtka. Nie brał udziału w żadnym z trzech spotkań, a jego miejsce zajął młody Szalpuk. Zaczęło cię to niepokoić… Czyżby to była twoja wina?

Potrząsnęłaś głową chcą wyzbyć się negatywnych myśli. Wciąż rozkojarzona spojrzałaś na zegarek. Zapomniałaś, że masz dzisiaj wstawić się na uniwersytecie w sprawie potwierdzenia chęci uczęszczania! Na domiar tego zaraz po tym miałaś się wstawić na obiad do wujostwa. No bo przecież, sama sobie nie poradzisz… Typowe stereotypy.
Szybko otworzyłaś szafę i chwyciłaś z niej pierwsze lepsze rzeczy. Zaraz po tym wskoczyłaś pod prysznic i wsmarowywałaś w skórę truskawkowy żel. Ciepły strumień odprężył cię na tyle by przestać się zamartwiać i winić. Wytarłaś się puchowym ręcznikiem i ubrałaś. Zaraz po tym zamykałaś mieszkanie na klucz.

Pod uczelnią znalazłaś się kilka minut potem. Budynek nie był zbyt duży, ale było od niego czuć respekt. Czułaś, że już na samym początku będziesz musiała się wykazać. Westchnęłaś ciężko i weszłaś do środka. Pokręciłaś się trochę po hallu i postanowiłaś znaleźć sekretariat. No ale jak na złość musiałaś się zgubić. Szłaś dalej by znaleźć się w miejscu, które choć trochę wydawałoby się znajome. Twoją dalszą wędrówkę, przerwało zderzenie z czyimś torsem. Już myślałaś, że zaliczysz bliskie spotkanie z podłogą kiedy czyjeś ramiona chwyciły cię w locie. Zaskoczona spojrzałaś w górę, a twoim oczom ukazał się przystojny szatyn o zielonych oczach (klik) 

- O mój Boże, strasznie cię przepraszam – podniósł cię do pozycji stojącej i uśmiechnął się ciepło.

- Nic się nie stało. To w sumie moja wina. Zgubiłam się i nie patrzyłam dokąd idę.

- Jesteś tu nowa? Świetnie się składa! Jestem Michał i jestem tu na trzecim roku. Jak chcesz to mogę cię oprowadzić.

- Naprawdę mógłbyś? Byłabym ci bardzo wdzięczna.

- Dla takiej ślicznotki to żaden problem.

Zaśmiałaś się na te słowa. Owszem, wiele osób twierdziło, że jesteś ładna co zbywałaś machnięciem ręki. Dla ciebie ważniejsze było wewnętrzne piękno. Przystałaś na propozycję Michała. Bo kto jak nie on, byłby lepszym przewodnikiem?
Po odniesieniu zaświadczenia chciałaś wrócić do domu. Powstrzymało cię jednak zaproszenie nowego kolegi na filiżankę kawy do pobliskiej kawiarni. Wydawał się interesująca osobą, a tobie nie szczególnie się spieszyło.

Gdybyś tylko wtedy była świadoma tego co za chwilę nastąpi…

[Wojtek]

Nie pozostało ci nic innego jak tylko wrócić do klubowych treningów. Przez cały obóz szkoleniowy i Memoriał chodziłeś struty. Nic dziwnego, że nie dostałeś szansy by zagrać chociaż raz. Twoje myśli cały czas zajmowała Asia. Dlaczego zdecydowała się na taki a nie inny krok? Nadal tego nie wiedziałeś. Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłaby szczera rozmowa. Jednak nie mogłeś mieć pewności czy aby na pewno będzie chciała cię zobaczyć. 

Rzuciłeś walizki na podłogę w przedpokoju i od razu ruszyłeś w kierunku mieszkania wujostwa Kamińskiej. Musiałeś przecież odebrać Kreskę, ale miałeś cichą nadzieję, że jednak uda ci się spotkać Asię. Jednak na nic zdały się twoje nadzieje. Okazało się, że dziewczyna już dawno się wyprowadziła. Starałeś się poznać jej nowy adres jednak nie dane było ci to tak szybko.

Zrezygnowany usiadłeś w salonie i ukryłeś twarz w dłoniach. Nadal nie mogłeś się pogodzić z faktem, że nie pozwoliła ci zawalczyć o to uczucie. Nie mogłeś się tak nad sobą użalać, więc wyjąłeś z lodówki dobrze schłodzone piwo. Otworzyłeś je za jednym zamachem i upiłeś spory łyk. Nie przyniosło ci ono ulgi. Zresztą co się dziwić… Alkohol nie rozwiązuje problemów… Mleko tez nie. Odetchnąłeś głęboko i chwytając swoją kurtkę opuściłeś mieszkanie.

W drodze do Adama zauważyłeś dziwnie znajomą postać. Przyjrzałeś jej się dokładniej i rozpoznałeś w niej Aśkę. Szła w towarzystwie jakiegoś faceta. Krew się w tobie zagotowała w chwili gdy dostrzegłeś jak jego wargi miażdżą jej słodkie usta. Widziałeś jednak, że dziewczyna się nie opierała. Zabolało cię to… Ty na jego miejscu już dawno dostałbyś w twarz. Poczułeś jak twoje pięści się zaciskają, a twoje usta drgają. Musiałeś to jakoś odreagować. Zadzwoniłeś do kumpli i skierowałeś swoje kroki ku dobrze ci już znanemu klubowi „Euphoria”…
________________
 Przepraszam, że dzisiaj tak króciutko ;-;
jednak moje ambicje na lepszą ocenę nie mogły zostać niezauważone xd
No i jak Misiaczki?
Co wg was wydarzy się dalej?
Dit Te, proszę nie zabijaj mnie ;)
Całuski ;*
Hachiko









sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 8


[Mateusz]

Nie byłbyś sobą gdybyś nie zabajerował jakiejś ładnej dziewczyny. Twoim nowym celem była nowa pani fotograf, która była prawdziwym wyzwaniem. Widać było, że nie ma doświadczenia z mężczyznami, a to tylko podkręcało twoją chrapkę na jej osobę.

Musiałeś przyznać, że była kobietą ideałem. Nie dość, że była piękna i mądra to na dodatek świetnie znała się na siatkówce – a to było dla ciebie priorytetem. Na dodatek ta jej figura! Marzenie każdego mężczyzny! Musiałeś się od razu za nią brać. Wyczuwałeś, że jeżeli nie zrobisz tego jak najszybciej to ktoś cię ubiegnie. Tym kimś okazał się Wojtek. Postanowiłeś coś zdziałać. Idealną ku temu okazją okazał się wspólny trening. Nawet skręcenie kostki przez Aśkę odebrałeś jako dar od Boga, ponieważ chciałeś się wykazać i odeskortować do domu… No ale jak się okazało, mieszkała z Włodarczykiem…. WŁODARCZYKIEM?! Jakim cudem?!

No i tu zaczynały się schody… Było widać, że Wojtkowi na niej zależy… A ona? No cóż… Nie była chyba do końca tego świadoma…

Postanowiłeś to zmienić! W końcu… Za niedługo przyjmujący wyjeżdża do Arłamowa na zgrupowanie, więc to raczej proste i logiczne, że Kamińskiej będzie potrzebne męskie ramie do pomocy. A jako dobry „kolega” pasowałoby się wykazać, prawda?

Zamyślony wróciłeś do domu. Dopiero po chwili doznałeś nagłego olśnienia… Przecież obiecała ci wspólne zdjęcie! A przecież wiadomo, że jak Mateusz Malinowski sobie coś postanowi to obowiązkowo musi się to spełnić! Już nawet miałeś pomysł jak tego dokonać…

Następny dzień zapowiadał się nad wyraz ciekawie… Podobno nowy dzień przynosi nowe szanse, prawda? Pewny siebie przekroczyłeś próg hali i spostrzegłeś, że nikogo jeszcze nie ma. Zmusiłeś swoje szare komórki do ciężkiego wysiłku i po chwili przypomniałeś sobie, że dziś wyjątkowo macie dzień wolny.

Nie namyślając się długo, skierowałeś swoje nogi pod całkiem niedawno odkryty adres. Zadzwoniłeś dzwonkiem do drzwi i naszły cię wątpliwości. A co jeżeli nie ma jej w domu? Głupi! Przecież ma skręcona kostkę, więc gdzie miałaby się podziać?!

Otworzyła ci starsza kobieta. Uśmiechnąłeś się niepewnie i spytałeś o brunetkę. Gospodyni zaprosiła cię do środka i wskazała pokój. Zapukałeś cicho i otworzyłeś drzwi.

- Przyszedłeś poruchać? – zapytała sucho. Widać było, że jest zdenerwowana.

- A myślałaś, że co? W chińczyka pograć?

- To w takim razie proponuję iść do burdelu… Chociaż nie wiem czy wpuszczą tam takiego dzieciaka jak ty.

- Nie mogę… Tymbark mi zabronił.

- No to stary powiem ci jedno… Nie zamoczysz chyba, że ścierkę pod kranem.

Jako niepoprawny romantyk, którym zresztą nie byłeś, uraczyłeś Joanne jakże interesującą rozmową na temat ratowania morświnów w Tajlandii.

Rozmawialiście dosyć długo i na koniec wizyty udało ci się namówić brunetkę do zrobienia obiecanego selfie. Podałeś dziewczynie swojego Samsunga i cyknęliście kilka fotek. Wybrałeś najlepszą i wrzuciłeś na swojego Instagrama. Wiedziałeś, że spotka się to z gniewem pewnego przyjmującego. No ale nie zamierzałeś poddać się bez walki.

[Wojtek]

- … Chciałabym abyśmy się przestali widywać… A przynajmniej na razie – poczułeś jak każde jej słowo powoli rozrywa twoje serce na kawałki.

Siłą woli powstrzymywałeś cisnące się do oczu łzy. Gdybyś mógł, popłakałbyś się tu i teraz. Od tak… Z bezsilności. Chciałeś coś powiedzieć, ale głos uwiązł ci w gardle. Ledwo zakodowałeś fakt, że Aśka zabrała już swoje rzeczy i opuściła mieszkanie.

Usiadłeś otępiony na sofie. Zupełnie to do ciebie nie docierało. Z letargu wyrwała cię irytująca melodyjka ustawiona na przychodzące połączenia. Odebrałeś.

- Wojciechu? Jak tam twoje pakowanie? – usłyszałeś po drugiej stronie Karola.

- Odeszła… Nawet nie dała nam szansy – zakomunikowałeś łamiącym się głosem

- Co? Walizka ci zwiała? No gościu! Ja nie wiem co ty bierzesz dokładnie, ale będziesz się musiał ze mną tym podzielić!

- Tak Karolu! Moja walizka dostała nóżek, ukradła mi klucze i wybiegła z płaczem krzycząc, że chce do mamy! – mimowolnie zaśmiałeś się pod nosem.

- Dobra stary koniu! Pakuj manatki i przyjeżdżaj! Zgrupowanie już jutro! I nie zapominaj, że nie ominie cię wywiad z Wujkiem Kłosem! Powiesz mi wszystko! Jak na spowiedzi!

- Dobrze Ojcze Karolu! Zmów pacierz w mojej intencji.

- Nie ma nic za darmo! Jutro uzgodnimy cenę!

Pożegnałeś się z środkowym. Jemu też będziesz musiał opowiedzieć o zaistniałej sytuacji. Spakowałeś wszystkie potrzebne rzeczy do walizki, a Kreskę zostawiłeś u wujostwa Asi. Znaliście się tylko z opowiadań, ale przygarnęli kotkę.

Wsiadłeś do swojego srebrnego Seata i ruszyłeś w kierunku Bełchatowa, odwiedzić starych kumpli. Zaparkowałeś pod blokiem Karola i zadzwoniłeś domofonem. Już po chwili siedziałeś u środkowego i raczyłeś się wodą mineralną. Podczas rozmowy towarzyszyła wam Ola – dziewczyna Wąskiego. Miałeś nadzieję, że pomoże ci ogarnąć kobiecą logikę.

- Hmmm… Naprawdę ciężko stwierdzić co miała na myśli, zwłaszcza jeżeli jej nie znam – stwierdziła Ola – Ale mam dwa warianty. Pierwszy: Kocha cię najbardziej na świecie, ale nie chce się do tego przyznać i ma zamiar katować ciebie i siebie tym uczuciem. Drugi: Nie chce ci robić zbędnej nadziei dlatego postanowiła stłumić twoje uczucie w zarodku…

Prychnąłeś pod nosem. Przecież to proste i logiczne, że chodzi o drugą opcję. W podłym humorze pożegnałeś się z Olą i ruszyłeś z środkowym do samochodu. Zapieliście pasy i ruszyliście w drogę do Arłamowa…

____________________________________________

Hej! Cześć! I Czołem!
Jak tam Misiaczki?
Dzisiaj smutamy, ale trzymamy za chłopaków kciuki!
Jutro wygramy! Wierzę w to!
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale sprawy prywatne dały o sobie dużo wcześniej znać niż planowałam...
Całusy ;*
Hachiko