czwartek, 19 maja 2016

Epilog

♪♪Music!

[Aśka]

25.06.20r.

Właśnie zajęłaś miejsce przy grobie na lubińskim cmentarzu i bawiłaś się, obrączką z białego złota na serdecznym palcu twojej lewej ręki. Wiele się zmieniło przez ten niewielki bo zaledwie pięcioletni okres czasu. 

Patrzyłaś się w płytę marmurowego nagrobka, a dokładniej w zdjęcie tak dobrze znanego ci chłopaka. Czy gdyby żył dalej bylibyście razem? Czy może rozstalibyście się w zgodzie i znaleźli swoje drugie połówki? Nie wiesz tego...

Z oddali usłyszałaś wesołe okrzyki "Mamo" i perlisty śmiech twojego syna, który uciekał swojemu  ojcu, a twojemu mężowi. Zaśmiałaś się cicho na ten widok. To niecodzienne, aby zaledwie dwulatek tak szybko uciekał przed rosłym, dwumetrowym mężczyzną.

- Powiedz twojemu synowi, aby mi więcej nie uciekał - cmoknął cię w policzek i porwał waszego szkraba na ręce by usadowić go zaraz na swoich ramionach.

- Taaaatoooo - Igor zrobił oczy kota ze Shreka, wiedząc że na jego Ojca zawsze to działa - Pójdziemy na lody???

- Zapytaj mamy

- Maaaaamoooo?

- A zjadłeś obiad?

-Tak!

- To idźcie... Zaraz do was dołączę - uśmiechnęłaś się i obojgu dałaś buziaka w policzek.

Patrzyłaś na oddalające się sylwetki, dwóch najważniejszych dla ciebie mężczyzn w życiu, które podążały do bramy cmentarza. Ponownie odwróciłaś się w stronę nagrobka i po raz kolejny przeczytałaś, znany już na pamięć, napis:

"Mateusz Malinowski
ur.06.05.92 zm. 24.04.15r  23l.
Idź własną drogą, bo w tym cały sens istnienia - żeby umieć żyć
Bez znieczulenia, niepotrzebnych niespełnienia - myśli złych"

Poczułaś jak pod powiekami zapiekły cię łzy. Znowu. Znowu poczułaś za nim tą cholerną tęsknotę, sentyment. Już nigdy cię nie przytuli, nie pocałuje, nie pocieszy... Nawet się z tobą nie pokłóci. Bo odszedł. A ty nie mogłaś odejść razem z nim.

Na samym początku chciałaś odejść, ale jednak kiedy de facto sięgałaś po żyletkę czy coś innego - czułaś jakby cię coś blokowało. Wierzyłaś, że to on nad tobą czuwał. Nadal czuwa. Niczym twój prywatny anioł stróż. Ustami delikatnie musnęłaś jego zdjęcie i wyszeptałaś " Dziękuję Ci Kochanie. Za wszystko. Za to, że mnie pokochałeś i za to, że dałeś mi pokochać siebie. I, że pozwoliłeś mi na pokochanie JEGO, a nie innego mężczyzny"

Ruszyłaś wzdłuż linii nagrobków, aż wyszłaś  z miejsca wiecznego spoczynku. Pokierowałaś swoje kroki do starego, ale jarego, srebrnego seata, przy którym stali twoi dwaj najukochańsi.

- Znowu płakałaś? - Wojtek starł zbłąkana łzę z twojego policzka - Tęsknisz za nim?

- Tak - westchnęłaś, ale zaraz wtuliłaś się w ramię przyjmującego - Ale to dzięki niemu jesteśmy razem i mamy naszego rozrabiakę... Musiałam mu podziękować za wszystko...

Trwaliście w uścisku przez dłuższy czas. Oboje rozmyślaliście nad przeszłością jak i przyszłością. Wojtek podpisał niedawno ponowny kontrakt ze Skrą, a ty w Łodzi masz zamiar otworzyć mini salon fotograficzny. Jednakże, zobaczysz jak potoczą się wasze losy. Grunt to jednak myśleć pozytywnie, prawda?

[Wojtek]

Plan wypalił! Jesteś teraz szczęśliwym ojcem i mężem. Spełniasz swoje życiowe ambicje i już nie jesteś tak w gorącej wodzie kąpany jak przedtem. Aśka nauczyła cię cierpliwości. W końcu czekałeś na nią przez dwa lata jako przyjaciel, a teraz jesteście szczęśliwym małżeństwem, które radzi sobie w najgorszych chwilach. 

Byłeś wdzięczny Mateuszowi, że pozwolił wam aby wasze drogi się skrzyżowały. Nawet kazałeś Aśce dać na drugie imię twemu synowi - Mateusz. Po najlepszym kumplu i w zasadzie jedynym prawdziwym w Lubinie.

- Dzięki Malina - szepnąłeś w stronę mosiężnej bramy i zająłeś miejsce kierowcy.

Odpaliłeś silnik i ruszyłeś, czując, że WASZ ANIOŁ STRÓŻ już zawsze będzie was chronił...

__________________________________
I tak oto dotrwaliśmy do końca opowieści! Mam nadzieję, że wam się podobała!
Przepraszam za błędy i jeżeli w ogóle zepsułam jakąś tą historię...
Jednakże... Chciałabym wam wszystkim gorąco podziękować za każdy dodany przez was komentarz z tak ciepłymi słowami. Na prawdę! DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERDUSZKA ♥♥♥

P.S I jeżeli was to pocieszy, to płakałam pisząc ten rozdział x"D
P.S.2 Zapraszam do Facundo, pierwszy rozdział za niedługo się pojawi ^^

sobota, 14 maja 2016

Rozdział 19


[Wojtek]

- Pakuj się...

Nie wiedziałeś czy dobrze robisz, ale znając głupotę Kamińskiej - gdyby była sama szybko dołączyłaby do Mateusza. Z bełkotania dziewczyny zrozumiałeś, że ciało było tak zmasakrowane, że nawet nie chcieli podjąć się pogrzebu.  Miejscem jego "pochówku" był rozłożysty buk, pod którym stały liczne znicze.

Widocznie wiadomość dotarła do całej siatkarskiej i nie tylko Polski.

Przypatrywałeś się dziewczynie, która trochę nieudolnie starała się spakować rzeczy do swojej wielkiej walizki. Czym sobie zasłużyła na taki los? Dopiero co wkroczyła w świat dorosłych, a już tyle przeszła. Podszedłeś do niej i wtuliłeś ją w swoja klatkę piersiową. Dopiero wtedy rozkleiła się na dobre. Poczułeś jak jej łzy moczą twoją koszulkę. Jednak nie reagowałeś. Potrzebowała tego. Wypłakać się. No bo ile można trzymać to wszystko w sobie?

Posadziłeś dziewczynę na łóżku i sam dokończyłeś jej pakowanie. Chwile potem zamykałeś jej mieszkanie na klucz i schodziliście po schodach do twojego samochodu. Aśka zajęła miejsce obok kierowcy. Spakowałeś jej rzeczy i zająłeś swoje miejsce. Odpaliłeś silnik i ruszyłeś w tylko sobie znanym kierunku.

Podróż minęła wam w ciszy. Kamińska nie kwapiła się do rozmowy, a ty nie chciałeś naciskać.

Zaparkowałeś po tak dobrze znanym ci domem, z którym miałeś same dobre wspomnienia. Dziewczyna spojrzała na ciebie zaskoczona. No w sumie to nie ma się co dziwić. Tak nagle wywiozłeś ją nie wiadomo gdzie!  No w sumie ty wiedziałeś. No ale nie ma się czym martwić! Poznań to wspaniałe miasto! Twoje najukochańsze!

Siłą wyciągnąłeś Aśkę z samochodu. W chwili, w której usłyszała dokąd przybyliście omal nie wyskoczyła ci przez tylną szybę chcąc się schować. Zaśmiałeś się na ten widok. W końcu jej twarz wyraziła inne uczucie niż smutek.

Własnie w tej chwili Kamińska szła obok ciebie mrucząc pod nosem jakieś niecenzuralne obelgi w twoim kierunku. Nie przejąłeś się tym. W końcu jej myśli zaczęły krążyć w innym kierunku niż przedtem.

Przedstawiłeś Aśkę swoim rodzicom. Przyjęli ja ciepło, ale jak to zwykle mieli w zwyczaju - musieli zapytać o Dominikę, którą to wychwalałeś pod niebiosa w każdej rozmowie z rodzicielką. Nie chcąc by trwali w kłamstwie powiedziałeś im o wszystkim. Niestety, ale usłyszała to Asia. No ładnie... Teraz ci żyć nie da...

- Wojtek, śpisz? - usłyszałeś cichy szept od strony drzwi.

Na szczęście faktycznie nie spałeś. Myślałeś nad wszystkim co się wydarzyło do tej pory.  O Mateuszu. Dominice. Jej zdradzie. O Aśce i jej burzliwym życiu. i o tym jaką w tym wszystkim odgrywałeś rolę.

- Nie, a co się dzieje? - odezwałeś się również szeptem. No cóż... Było po północy, więc nie ma się co dziwić.

- Mogę z tobą spać?

Jej pytanie mocna tobą wstrząsnęło. Nie spodziewałeś się czegoś takiego. Ale w końcu jesteś jaj przyjacielem, więc to w sumie nic dziwnego.

- Jasne, chodź.

Odsunąłeś się trochę i odkrywając kołdrę, poklepałeś miejsce obok siebie. Już po chwili brunetka wtulała się w twoje ramię.

- Przepraszam... I dziękuję.

- Za co?

- Przepraszam, że nie wiedziałam o twoim rozstaniu z Domi. I że kazałam ci do mnie przyjechać. Masz swoje problemy, a ja tylko ich dokładam.

- Pierdolisz... Głupio gadasz... Idź spać.

Dziewczyna zaśmiała się cicho pod nosem.  Jeszcze raz ci dziękując, musnęła ustami twój policzek i odpłynęła...

Natomiast ty złapałeś się za miejsce, które przed chwilą dotykały jej usta. Uśmiechnąłeś się pod nosem. W głowie zacząłeś układać pewien plan. 

Oby wypalił...

_____________________________

witam witam i o zdrowie pytam xD
I tak oto dobrnęliśmy do końca xD
Wszystki wyjaśnienia pojawią się w epilogu, który 
Hmm... Dodam niebawem xD
Tak wiem, kochacie moją systematyczność xD
Kocham was baaaaaardzo mocno <(♥.♥)>
Pamiętajcie, dzisiaj kibicujemy Michałowi!
Fighting!
Do zobaczenia niebawem ♥



niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 18


[Wojtek]

Z słuchawkami na uszach krążyłem po stolicy podkarpacia. Nie włączyłeś żadnej muzyki. Nie potrzebowałeś tego. Po prostu nie chciałeś aby ktoś ci przeszkadzał. Musiałeś poukładać sobie w głowie kilka spraw...

Nie mogłeś uwierzyć w fakt, że zostałeś zdradzony. Tak. Dominika dopuściła się zdrady. Z Niko Penchevem, z którym od razu zakumplowałeś się po przyjeździe do Rzeszowa.

Wszystko potoczyło się szybko. Wróciłeś do mieszkania i zastałeś ich razem w sypialni. Nagich. Szybko podjąłeś decyzję. Zrobiłeś awanturę i wyrzuciłeś dwójkę gołąbeczków za drzwi. Nie dałeś im nawet dojść do słowa.

Deszcz, który zaczął padać idealnie komponował się z twoim samopoczuciem. Jednak dalsze rozmyślenia przerwał ci dźwięk oznajmujący o przyjściu wiadomości. Wyciągnąłeś telefon z kieszeni bluzy i spojrzałeś, kto był nadawcą. Mateusz. Miałeś złe przeczucia co do treści. Nie pomyliłeś się.

" Przepraszam jeżeli Ci przeszkadzam, ale błagam! Zaopiekuj się Aśką! Dla mnie jest już za późno! Nie pytaj o nic. Po prostu to zrób. Obiecaj. Przekaż jej, że ją kocham. Mateusz"

O się tu rozchodzi? Cały czas zadawałeś sobie to pytanie. Wybrałeś numer do lubińskiego atakującego. "Abonament, z którym próbowałeś się skontaktować ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem sieci". 

Wybrałeś  drugi, dobrze znany ci numer.

- Wojtek? - po drugiej stronie usłyszałeś cichy głosik.

- Co się stało? - Jako jedyny nie byłeś w temacie.

- Możesz przyjechać? To nie jest rozmowa na telefon

- Będę pod wieczór.

Rozłączyłeś się. Nie podobał ci się smutek w głosie dziewczyny. Szybkim krokiem ruszyłeś do domu. Wyminąłeś Dominikę, która warowała pod twoimi drzwiami jak pies i zatrzasnąłeś jej je przed nosem.

Szybko spakowałeś najpotrzebniejsze rzeczy i zabrałeś Kreskę ze sobą. Wrzuciłeś bagaż do bagażnika swojego seata, a kotkę położyłeś na tylnych siedzeniach. Ruszyłeś z piskiem opon.

W Lubinie byłeś późnym wieczorem. Nie robiłeś sobie postoi. Chciałeś jak najszybciej usłyszeć co się stało. Zatrzymałeś auto i wyprułeś z niego jak strzała. Już po chwili stałeś pod drzwiami brunetki. Głośno w nie zapukałeś i nie czekając na odpowiedź - wszedłeś do mieszkania. Na szczęście było otwarte.

Zauważyłeś ją. Siedziała skulona na podłodze w salonie. Zbliżyłeś się do niej i niepewnie objąłeś jej wychudzone ciało. Uniosła na ciebie swój wzrok. Wyglądała okropnie. Wory pod oczami. Blada. Wychudzona. Zupełne przeciwieństwo Joanny Kamińskiej, którą znałeś. 

Dziewczyna wtuliła się w ciebie i zaniosła głośnym płaczem. Starałeś się ja jakoś uspokoić. Głaskałeś ją po plecach i czekałeś. Czekałeś aż w końcu powie ci co się stało. I wytłumaczy ci wiadomość od Matiego.

- Wojtek.... O-On nie żyje. Mateusz... Lekarze wykryli u niego raka... I on... On postanowił się zabić

Nie mogłeś uwierzyć w jej słowa. To było zupełnie do niego niepodobne. Jednak na potwierdzenie swoich słów, Aśka przyniosła pognieciona kartkę.

Przeczytałeś jej zawartość kilka razy. Dopiero teraz uświadomiłeś sobie dlaczego Mati poprosił cię o opiekę nad nią...

Po dogłębnej analizie i rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw", w końcu się odezwałeś:

- Pakuj się...

____________


Ayo moje Misiaki!
Powróciłam ♥ Kto się cieszy?
Jeszce jeden rozdział i epilog! 
A wtedy startujemy z Facu ♥
Przepraszam, że nie było mnie tak długo T-T Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ^~^