sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 5


[Aśka]

Spało ci się nadzwyczaj wygodnie. Z uśmiechem na ustach przewróciłaś się na drugi bok i pomacałaś miejsce obok siebie. Natrafiłaś na coś puchatego i mruczącego. Z tego co wiesz to Aneta nie mruczy podczas snu.
Leniwie uniosłaś powieki, a twoim oczom ukazały się zielone ślepia. Wystraszona zerwałaś się do pozycji siedzącej i rozejrzałaś się po pomieszczeniu. To nie był twój pokój. Idąc tym tropem zorientowałaś się też, że to nie jest twoje obecne mieszkanie. Niepewnie rozglądałaś się po pokoju aż twój wzrok natrafił na pewną sylwetkę. Dopiero po chwili zorientowałaś się KTO TO BYŁ. W twojej głowie zrodziło się milion myśli. Co tu robisz? Czy miedzy wami cos się wydarzyło? Kompletnie NIC nie pamiętałaś.

Wpatrywaliście się w siebie nawzajem przez dłuższą chwilę. Dopiero gdy Wojtek posłał w twoją stronę łobuzerski uśmiech coś zaczęło ci świtać. Wiedziona nagła potrzebą zerknęłaś w dół. Widząc, że jesteś w samej bieliźnie, momentalnie zakryłaś się puszystą kołdrą, a na twoją twarz wkradł się zdradziecki rumieniec. By uniknąć głupich docinków, postanowiłaś nie dać nic po sobie poznać. Otaksowałaś Włodarczyka i widząc luźno spoczywające na biodrach dresy omal nie dostałaś zawrotów głowy.

Zerknęłaś na zegarek i się przeraziłaś. Co prawda Trening był dopiero wieczorem, ale miałaś iść jeszcze załatwić kilka spraw na mieście. Wyskoczyłaś z łózka i starałaś się zlokalizować swoje odzienie. Jednak gdy zobaczyłaś, że jest ono tuż obok Włodarczyka straciłaś zapał. Zrobiłaś małą awanturę i już po chwili dostałaś jego koszulę. Zaciągnęłaś się jego perfumami, a widok jego wyrzeźbionej klaty doprowadzał cię do szaleństwa.
Po przyjściu Zuzy, zdzieleniu Wojtka szamponem i wmuszeniu w siebie śniadania, wróciłaś do mieszkania swoich wujków. Przebrałaś swoją sukienkę na czarne rurki i koszulę w kolorze khaki. Musiałaś iść do sklepu. Zbliżały ci się TE dni i nie chciałaś utopić się we własnej bieliźnie.

Poszłaś do najbliższego supermarketu i odnalazłaś odpowiedni dział. Jedynym problemem z jakim się teraz borykałaś, był wybór odpowiednich podpasek.

Stałaś tak namyślając się aż usłyszałaś :

- Te mogą być? – ktoś pomachał ci opakowaniem przed oczami

Złapałaś osobnika za rękę i wyjęłaś z niej paczuszkę. Zerknęłaś kto był na tyle wścibskim. Tylko jedna osoba mogła być do tego zdolna. Wojtek posłał w twoją stronę zawadiacki uśmiech i sugestywnie poruszał brwiami. Otworzyłaś plastikowe opakowanie i rozłożyłaś skrzydełka podpaski. Nakleiłaś ją na samym środku czoła przyjmującego, chwyciłaś inne opakowanie i odeszłaś do kasy.

Wróciłaś do domu i cisnęłaś zakupy na stół. Zaparzyłaś sobie kawy i rozłożyłaś się na kanapie. Zuza dzisiaj miała wyjechać i chciałaś z nią spędzić ten czas, ale jak zwykle gdzieś znikła.

Po skonsumowaniu szybkiego lunchu postanowiłaś zbierać się do pracy. Chciałaś zrobić dobre pierwsze wrażenie. Chwyciłaś sprzęt i wybiegłaś z mieszkania. Tylko czy byłaś gotowa na to co za chwile się wydarzy?
[Wojtek]

Nadal nie mogłeś uwierzyć, że możesz robić z siebie takiego debila w jej obecności. Serio? Najpierw podryw na człowieka pierwotnego a teraz na rodzaj podpasek? Włodarczyk! No ogarnij dupę! Siatkarzyku! Czyżbyś nie umiał laski zabajerować? I ty śmiesz się nazywać mężczyzną?!

Zrezygnowany zaparkowałeś pod halą. Coś czułeś, że ten trening nie będzie należał do udanych i będziesz dłużej siedział na dywaniku u Gianniego.

Twoje przeczucie cię nie zawiodło. Od razu gdy zobaczyłeś Aśkę fotografującą twoich kumpli z drużyny przypomniała ci się akcja z supermarketu. Dlaczego tylko do ciebie odnosiła się z takim niesmakiem? Cóż…. Może dlatego, że pocałowałeś ja na oczach wszystkich nawet jej nie znając?! Przecież to takie oczywiste! Tylko dlaczego nie mogłeś tego zaakceptować! Za każdym razem jak widziałeś ją śmiejącą się w towarzystwie innego mężczyzny omal nie dostawałeś białej gorączki.

Kamińska bardzo dobrze dogadywała się z Matim Malinowskim. Bolało cię to niemiłosiernie. Właśnie dlatego Malinowski oberwał w głowę kiedy była kolej na twój serw. Przeprosiłeś kolegę ale nie poprawiło ci to humoru.

Gianni dzisiaj dał ci wyjątkowo krótki wykład. Chociaż na tyle dobrze. Wróciłeś zmęczony do mieszkania. Jedyne o czy marzyłeś to prysznic i błogi sen. Tylko czy twój dzień aby na pewno skończy się tak spokojnie?

Cześć Misiaczki ^^
Mikołajkowy rozdział do waszej dyspozycji xD
Jak wam się podobał?
Jak wg was potoczą się losy tej dwójki?
Hachiko

3 komentarze:

  1. Nadrobilam! Nie mogę jakoś dłużej tego skomentowac, bo musze iść spac, rano turniej :/
    Ale blog jest mega i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten blog jest świetny i te opowiadanie też :) Będę go czytać. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    żabka

    OdpowiedzUsuń